Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 00:41
Reklama

Maciej Maciak: "Widzimy od wielu lat powolne umieranie miasta"

Podziel się
Oceń

Maciej Maciak: "Widzimy od wielu lat powolne umieranie miasta"

Co Pana motywuje do tego aby być prezydentem miasta Włocławek?

Większość polityków na takie pytanie odpowie, że "dobro Kraju, miłość do Ojczyzny czy chęć pomagania innym". Mnie napędza zwykły - niezwykły egoizm. Żeby to wytłumaczyć muszę trochę się rozpisać... Jestem człowiekiem przedsiębiorczym i zdaję sobie sprawę z tego, że poradziłbym sobie w każdej sytuacji czy ustroju. Tak przynajmniej myślałem do około roku 2000, kiedy to doświadczyłem dziwnej sytuacji prowadząc działalność gospodarczą we Włocławku. Byłem "noszonym na rękach" drobnym przedsiębiorcą w swojej branży, w której potrafiłem rozwiązać problemy jakich moja konkurencja nie mogła przeskoczyć. Klienci mnie uwielbiali a kolejki do mojej firmy były jak z okresu PRLu. Ktoś ten sukces zauważył i stworzył mi konkurencję w postaci identycznej firmy przejmując mi na dodatek pracowników.

Pomyślałem wtedy: "cóż wolny rynek", więc zakasałem rękawy i wziąłem się do pracy ze zdwojona energią. Jednak moja nowa konkurencja po około pół roku zauważyła, że będzie miała problem, gdyż nie była w stanie dorównać mi cenami i szybkością dostaw dla klientów. Wtedy zaczął się dla mnie dziwny okres. Znienacka pojawiły się różne kontrole w mojej firmie. Był jeden moment, że w tym samym czasie kontrolowało mnie SZEŚĆ różnych instytucji co oczywiście było niezgodne z prawem. Wszystkie te problemy pokonałem potężnym wysiłkiem i harówką. Na dodatek, równolegle niektórzy moi dotychczasowi klienci zaczęli zachowywać się niespodziewanie roszczeniowo. Wymyślali powody aby oddawać produkty w atmosferze krzyków i gróźb. Wydawało mi się wtedy, że świat zwariował. Punktem kulminacyjnym tej zjawiskowej sytuacji był moment wezwania mnie do Wydziału Handlu na ul. Kościuszki gdzie naczelnik Wesołowska (o ile dobrze pamiętam) przedstawiła mi wizję pozbawienia mnie pozwolenia do prowadzenie działalności gospodarczej. Po burzliwej rozmowie sama ta pani doszła do wniosku, że ktoś próbuje ją przestępczymi donosami użyć do zrobienia mi krzywdy. Nie zapomnę jej stwierdzenia: "tak też myślałam...".

Wyszedłem z urzędu zadowolony i z wiedzą o potężnej intrydze skierowanej na to abym zniknął z rynku dając mojej konkurencji możliwość monopolu na rynku. Ta sytuacja tak mnie wzmocniła, że postanowiłem pomimo kosztów (głównie ciężka praca i brak czasu na prywatne życie) przetrwać. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się, że konkurująca ze mną nowa firma robi spotkania integracyjne z dużą ilością alkoholu i obietnicami profitów dla odbiorców hurtowych, na których tłumaczy się, że "towary od Maciaka maja nie pasować". Zdradził mi to jeden z uczestników tych imprez - emerytowany policjant.

Mniej więcej w tym samym czasie pewien prawnik, dziś w stanie spoczynku rzekł mi tak: "Panie Maćku lubię Pana więc powiem Panu jak zachował się fachowiec u którego byłem - przekonywał swojego klienta, że załatwi mu ten sam produkt taniej ale ten od Pana musi on oddać. Jednak jak nie będzie już od wejścia do mojej firmy krzyczał w pańska stronę to Pan mu nie odda pieniędzy". Wielu moich klientów uległo tej dzikiej namowie i dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji. Czułem się jak "zaszczuty pies". Nieco później we Włocławku otworzyły się dwie ogólnopolskie filie w naszej branży i moja konkurencja nagle mi odpuściła skupiając się na atakowaniu nowych placówek. Śmiałem się, bo robili zdjęcia swoim (wcześniej moim) klientom, że do tych nowych chodzą i ich szantażowali. Wtedy zrozumiałem jak działa ten pseudo-wolny rynek z układami, które są w stanie zniszczyć każdego przedsiębiorczego człowieka.

Ta historia to tylko delikatny skrót, ale cała mogłaby wypełnić kartki sensacyjnej powieści.

Czyli Panem kieruje zemsta na ludziach, którzy kiedyś Pana skrzywdzili?

Absolutnie nie! Ten etap, gdy niemal każdy z nas postępuje instynktownie jako dziki człowiek mam już za sobą. Gdy w roku 2009 założyłem lokalna stację telewizyjną CW24tv miałem bardzo duże możliwości rozliczyć się ze wszystkimi, którzy w życiu mi dokuczyli. NIGDY w stosunku do NIKOGO z nich nie użyłem tego narzędzia. Może nawet by to się komuś z nich należało, gdyż nie zmienili się, ale jako nadawca i dziennikarz skupiłem się na służbie Państwu i Społeczeństwu, bo taka jest rola dziennikarza. W kilku przypadkach nawet pomagałem ludziom, których pamiętam jako moich wrogów udając, że ich nie kojarzę (być może oni też udawali).

Dla mnie ważne było aby we Włocławku żyło się lepiej i jeśli ja mając władzę jako dziennikarz się do tego przyczynię to będę spełniony. To właśnie ta nietypowa forma egoizmu - dbanie o dobro wspólne, czyli też i moje. Daje to ogromną satysfakcję - boskie uczucie - polecam. W sumie zrozumiałem to dość szybko, jeszcze w latach 90-tych. Kiedyś instynktownie zazdrościłem tym, którzy maja więcej ode mnie. W tamtym czasie dość dobrze zarabiałem z pozornie małej, bazarowej działalności (takie były to czasy). Około roku 1993, po jednym z wojaży po krajach Lazurowego Wybrzeża (dziś taki styl podróżowania widzimy u Youtuberów) chciałem aby ktoś z moich znajomych przyłączył się do takiego wyjazdu. Nikogo z moich znajomych nie było jednak na to stać. Wtedy pomyślałem: po co mi pieniądze jak nie mogę wspólnie cieszyć się ich wydawaniem ze znajomymi.

TU NASTAPIŁA ZMIANA MOJEGO MYŚLENIA. Ważne, żeby wszystkim żyło się lepiej a nie tylko mi. Dlatego w pracy jako dziennikarz telewizji CW24tv robiłem co mogłem dla dobra wspólnego. Wtedy dotarło do mnie też, że we Włocławku istnieją potężne układy partyjne złożone z ludzi, którzy działając wspólnie i w porozumieniu nie dopuszczą do tego, aby miasto miało wiele wybitnych i niezależnych jednostek mogących własnym talentem i pracą pociągnąć miasto do przodu. Dobrobytu ze względu na takie koterie nie będzie...

Ze smutkiem stwierdzam, że miałem rację. Widzimy od wielu lat powolne umieranie miasta. Maleje liczba mieszkańców oraz poziom płac w stosunku do innych miast Polski. Na dodatek w niedługiej przyszłości czeka nas mocne tąpnięcie jeśli chodzi o liczbę ludności, gdyż młodzi wyjeżdżają z Włocławka a pokolenie ich rodziców i dziadków ma juz swój wiek. Rozmawiam z ludźmi którzy mają w miarę dobrą pozycje i pracę i oni sami wypychają swoje dzieci poza Włocławek wiedząc, że tutaj do niczego nie dojdą. Rzadko kto jednak z nich zdaje sobie sprawę nad przyczyną tej degrengolady.

Przyczyną obecnej sytuacji i tego co dopiero przed nami są ludzie z ugrupowań zarejestrowanych w Warszawie a posiadających swoich ludzi we Włocławku. Posiadają oni z racji wygranych wyborów wszystkie narzędzia do tego aby zapewnić dobrobyt ogółowi mieszkańców miasta. Jednak w efekcie ich tkwienia na kluczowych stanowiskach dobrobyt widać najbardziej w ich stanach posiadania - choć bardzo to ukrywają. Tych stanowisk trzeba ich pozbawić abyśmy mogli wykorzystać możliwości jakie teoretycznie mamy w gospodarce wolnorynkowej. Jako dziennikarz mogłem - urabiając się - pomóc może w 2-3 % przypadków. jako prezydent jestem w stanie pomóc wszystkim ludziom dobrej woli w mieście. Efekty tego pojawią się praktycznie z dnia na dzień po wygranych wyborach.

To co Pan mówi jest takie proste, logiczne, oczywiste... Zatem następna kadencja włocławskiej władzy będzie okresem wzrostu?

Niekoniecznie. Jest wielce prawdopodobne, że będziemy się dalej staczać po równi pochyłej lub nawet szybciej. Problem tkwi w poziomie ogółu wyborców w mieście. Jeśli Włocławianie przez ostatni okres ponad pięciu lat zaniżyli swój poziom świadomości społecznej, to wybiorą źle. Istnieje duże ryzyko, że tak się stanie, gdyż dotychczas my jako ogół nie potrafiliśmy dokonywać właściwych wyborów. Skutki tego takie jak wcześniej stwierdziłem. Władza w mieście jest wypadkową poziomu społeczeństwa i jeśli ten poziom będzie niski to nie ma co oczekiwać wysokich wyników.

Z wielką trwogą obserwuję ludzi z włocławskiej polityki, którzy zamieszczą na Facebooku swoje zdjęcie z jakiejś prozaicznej lub nawet infantylnej sytuacji a wielu te zdjęcia polubią. Pytam za co te polubienia? Czego wielkiego dokonali ci ludzie aby ich wynagradzać "kciukiem w górę"? Być może niektórzy lajkują te fotki aby się przypodobać politykowi w nadziei, że coś załatwią dla siebie w przyszłości?

Ja uważam, że z tym załatwiactwem trzeba w mieście skończyć. Jeśli poziom zamożności ze względu na dobre rządy będzie duży nikomu nie trzeba będzie nic załatwiać a i ludzie nie będą tego potrzebować. Ostatnio się zastanawiam nad ciągłymi niedoborami w służbie zdrowia i dochodzę do wniosku, że to chyba tak specjalnie się dzieje abyśmy prosili polityków aby załatwili coś dla naszych bliskich w potrzebie. Taki człowiek, któremu polityk załatwi zdrowie lub mieszkanie później jest wierny jak pies i będzie głosował na tego polityka.

To samo w biznesie. Przedsiębiorcy łaszą się do polityków w nadziej na załatwienie czegoś. Obserwuje to od dawna. Znam nawet takich, którzy załatwiali coś sobie ale z racji tego, że miasto ma coraz mniejsze możliwości nawet oni sami popadli w kłopoty pomimo politycznego protektoratu. Jeśli społeczeństwo nie będzie mądre - jego los jest z góry przesądzony i na pewno nie w różowych barwach.

Wybory to jedyna możliwość dokonania zmian dla przeciętnego obywatela. Proszę nie wierzyć w moc protestów, pikiet i innych form nacisku - to nie działa.

Na koniec aby dobitnie wybrzmiało to o czym mówię pozwolę sobie zacytować stary PRLowski dowcip, który powinien uświadomić nam, że tylko mądrość wyborców może nas wszystkich uratować:

Diabeł złapał Polaka, Ruska i Niemca: - Dam każdemu z was dwie kulki. Po godzinie, jak mnie czymś zadziwicie, to was wypuszczę. I zamknął każdego z nich w pokoju dwa na dwa metry. Po godzinie idzie do Ruska, a ten żongluje kulkami: - No ciekawe, ciekawe... Idzie do Niemca, a ten postawił jedną kulkę na drugiej: - Dobre, dobre. Poszedł do Polaka, a ten jedną kulkę zepsuł, a drugą zgubił.


Reklama
Reklama
Reklama