W miniona niedzielę, 25 sierpnia, samochód bez kierowcy wtoczył się do Wisły omal nie przejeżdżając przy tym pary spędzającej czas nad wodą. Do zdarzenia doszło późnym popołudniem, a w poniedziałek wydobyciem pojazdu zajęli się ratownicy z włocławskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Wydarzenia te miały miejsce na prawym brzegu Wisły naprzeciw Nieszawy w pobliżu miejscowości Star Rybitwy. Młody, około 20 letni chłopak, przyjechał na miejsce w towarzystwie dziewczyny i zaparkował na szczycie brzegu, w miejscu niegdysiejszego, wybetonowanego zjazdu na przeprawę promem. Para zasiadła bliżej tafli wody. Dlaczego pojazd zjechał – nie wiadomo.
„Nas wezwał właściciel pojazdu. Generalnie to wygląda tak, że jak jest zagrożenie życia czy zdrowia to straż ma obowiązek ratować. Jeśli tego zagrożenia nie ma, to o własne mienie musi zadbać właściciel. (…) Było nas trzy osoby i generalnie użyliśmy sprzętu wykorzystywanego do przeprowadzania prac podwodnych. Naszym zadaniem było podczepienie tego znajdującego się pod wodą samochodu, natomiast wyciągnięcie było w gestii właściciela. To ona załatwił podnośnik, który wyniósł pojazd na prom.”- mówi Sławomir Mularski, prezes zarządu WOPR Włocławek
Volkswagen Golf na skutek bardzo silnych prądów wodnych odpłynął na odległość około 300 metrów. Patrząc prostopadle od brzegu, zaległ w odległości 50 metrów od brzegu w niezbyt głębokiej wodzie. W tym miejscu głębokość ta wynosi zaledwie 3 metry, jednak prądy wodne są bardzo silne. To one bez trudu przeniosły wcześniej samochód o paręset metrów.
„Na promie było takie jeżdżące urządzenie do podnoszenia, zwane Manitou. My podczepiliśmy, a oni wciągnęli go na pokład. (…) Samochód leżał w nurcie. Nurek ledwo się utrzymał, żeby podczepić zawiesia, generalnie bardzo trudne warunki. (…) My wykorzystywaliśmy skuter do pływania pod wodą, aby podpłynąć pod prąd.” - Sławomir Mularski, prezes zarządu WOPR Włocławek
Co ciekawe widoczność w tym miejscu wynosiła zaledwie 30 cm. Jednak prezes Mularski twierdzi, że włocławscy WOPR'owcy są przyzwyczajeni do tak złych warunków, ponieważ na co dzień pracują na włocławskiej tamie. Cała akcja trwała od godziny 11:00 do 15:00.
Wyciąganie samochodu z wody nie zdarza się często, ale i tutaj czeka nas zaskoczenie. Włocławscy WOPR'owcy jedynie w tym roku uczestniczyli już w 6 akcjach podnoszenia z dna wodnych akwenów zatopionych jednostek pływających i innego sprzętu o podobnych gabarytach. Największym wydobywanym obiektem pozostaje 40 metrowa łódź.
Napisz komentarz
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Bądź pierwszy, dodaj swój komentarz.
Napisz komentarz
Komentarze