Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 8 grudnia 2025 15:54
Reklama
Reklama

Straszący kierowców Wenderlich usunięty z ul. Okrzei!

Podziel się
Oceń

Straszący kierowców Wenderlich usunięty z ul. Okrzei!

Autor: fot. nadesłane

  W środku kampanii wyborczej do wielu z nas dociera, komu zależy na otrzymaniu tej trudnej, nisko płatnej i niewdzięcznej pracy jaką jest funkcja senatora czy posła. Dociera ponieważ ilość plakatów, banerów i ulotek z dnia na dzień rośnie w postępie geometrycznym. Wystarczy jednego dnia wrócić do domu, a nazajutrz jadąc do pracy nie poznać już własnej ulicy, bowiem chcący nam służyć politycy zdążyli w nocy obwiesić okoliczne latarnie swoimi podobiznami.
  Politycy i kandydaci na polityków pracują w pocie czoła we dnie i w nocy. Ich pomocnicy jeżdżą z drabinami i podnośnikami w najdalsze zakątki województwa ryzykując utratą zdrowia, a nawet życia. Poświęcają się dla nas jakby przepisy BHP dla nich nie istniały. Ośmiogodzinny dzień pracy, wolne soboty i niedziele, badania wysokościowe już przy wejściu na drabinę powyżej jednego metra to wszak pomysły tych, którzy posłami i senatorami już byli, ale przecież trzeba mieć dystans do siebie i własnych pomysłów... prawda? :)
  I tu warto wspomnieć kroczącego dumnie prawie włocławianina - Jerzego Wenderlicha. Wszędzie go pełno! Jedziesz do pracy przez Śródmieście: Wenderlich na placu! Idziesz na zakupy do Auchan a tam Wenderlich! Na bazarze bez Wenderlicha było by smutno, a zanim dojedziesz do domu jego uśmiech prowadzi Cię włocławskimi ulicami. 
  Jeszcze nie tak dawno Pan Jerzy był tak unikalnym widokiem na włocławskich ulicach niczym ginący gatunek zwierzęcia np. nosacza sunadyjskiego (nosalis larvatus). Obecnie, w kampanii, gdy zostały jeszcze prawie trzy tygodnie plakatowania istnieje obawa, że o "Wenderlicha" będzie można się nawet potknąć, bo w oczy to już może wpaść - i to dosłownie!!!
  Chodzi o jego banery wyborcze zlokalizowane w obrębie skrzyżowania ulic Okrzei-Wronia zwanego potocznie rondem. Jak wszyscy wiemy ulica Okrzei na tym odcinku stanowi rodzaj trasy średnicowej z dużym natężeniem ruchu samochodów. Całe dziesięciolecia przedsiębiorcy i politycy różnych opcji usiłowali tam wywiesić własne banery i raczej graniczyło z cudem, aby im się to udało. Względy bezpieczeństwa zniechęcały do dalszego wysiłku w tym temacie. Jerzemu Wenderlichowi udało się przekonać miejskie instytucje i w dość nietypowy jak dla tej lokalizacji sposób przyczepiono za pomocą linek długie płachty z podobizną Pana Jurka. 
  Wszyscy wiemy jak nietrwałe potrafią być reklamy polityków startujących w wyborach. Zwykle zrobione są z materiałów kiepskiej jakości co nawet można zrozumieć, bo kampania taka trwa około miesiąca i po tym okresie plakat czy brezent się i tak zdezaktualizuje. Im bliżej wyborów tym więcej widzieć będziemy leżących na chodnikach dykt i porwanych przez wiatr banerów. Częstym widokiem są także pourywane linki banerów rozwieszonych nad jezdniami, które nosi wiatr od jezdni do chodnika. 
  Zapewne z powodów bezpieczeństwa w ruchu drogowym banery z podobizną torunianina nie zostały zawieszone bezpośrednio nad jezdnią ulicy Okrzei, ale zawisły nad pasem zieleni pomiędzy dwoma jej jezdniami. Wisiały tak całe dwa dni i... dziś zniknęły jak kamfora. Dlaczego? Jeszcze nie wiemy, ale się dowiemy...
  Najprawdopodobniej ktoś w końcu się zorientował, że tak długie linki z dużym brezentem prędzej czy później muszą się urwać i "nie daj Boże" wleci taka płachta pchana wiatrem na jezdnię a wypadek murowany. Istnieje też możliwość, że samego kandydata sumienie ruszyło i stwierdził, że dość już kolizji w i tak już nadto niebezpiecznym miejscu więc postanowił usunąć swą reklamę. Czy wisiała tam bez pozwolenia? Raczej nierealne choć na pewno by się opłacało, bo i ludzie zobaczą i media napiszą...



Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama