Ludzkie szczątki odnalezione 28 września podczas prac na ulicy Zielony Rynek, można rzec pod samymi oknami Urzędu Miasta, trafiły do prosektorium w Specjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim na ulicy Wienieckiej. Ich losy, jak i wielu innych odnajdywanych w podobnych okolicznościach, są zależne od decyzji prokuratura. Jak dotąd w tej sprawie decyzji nie wydano żadnych.
„Pracownik poinformował mnie, że mamy takie kości oznaczone jako znalezione na ulicy Zielony Rynek we Włocławku. Ja osobiście ich jeszcze nie widziałem, bo procedura jest taka, że kości na polecenie prokuratora są obecnie zabezpieczone. On wydaje decyzje i polecenia co należy zrobić. Z reguły jest tak, że powołuje biegłego, w celu ustalenia czy są to stare kości czy świeże. Chodzi o okres przedawnienia, który wynosi 30 lat.” - mówi Radosław Urbanowicz, kierownik Zakładu Patomorfologii
Jeśli okaże się, że szczątki mają ponad 30 lat prokurator zapewne wyda postanowienie o umorzeniu postępowania, a kości zostaną pochowane na koszt opieki społecznej. Sytuacja taka we Włocławku zdarzała się już nie raz gdyż w miejscu gdzie stoi obecnie główny budynek Urzędu Miasta znajdował się niegdyś cmentarz i wiele wskazuje na to, że są to szczątki sprzed kilkudziesięciu lat. Nie wiemy czy jest to kilka kości czy może kompletny szkielet jednej lub więcej osób.
„Urząd Stanu Cywilnego potrzebuje Karty Zgonu. W tym przypadku zapewne w wersji skróconej, gdyż nie ma w niej praktycznie żadnych danych oprócz tego gdzie te kości znaleziono. Na postawie Karty Zgonu wydawany jest Akt Zgonu i kości są chowane w innym miejscu, na cmentarzu.” - dodaje Radosław Urbanowicz, kierownik Zakładu Patomorfologii
Jeżeli potwierdzi się teza, że szczątki pochodzą z dawnego cmentarza, ustalenie ich wieku, poza wspomnianą granicą 30 lat, może być bardzo trudne. Jak nas poinformowano, możliwości diagnostyczne lekarza względem określenia momentu zgonu i co było jego przyczyną, są w takim przypadku praktycznie znikome.
„Można powiedzieć do ilu osób te kości należały, spróbować określić wiek i płeć. Ale np. płeć można określić na 100% po badaniu DNA. A jeżeli uzna się, że kości są stare, to nikt nie będzie takich badań wykonywał." - mówi kierownik Zakładu Patomorfologii
Odnajdywanie szczątków zdarza się częściej niż moglibyśmy sobie zdawać sprawę. Kierownik szpitalnego Zakładu Patomorfologii pamięta przypadki ujawnienia ludzkich szczątków koło włocławskiej katedry, kościoła w Kruszynie czy podczas przebudowy ulicy Starodębskiej. Co ciekawe w tym przypadku kości zostały najprawdopodobniej przywiezione na miejsce wraz z ziemią potrzebą do przeprowadzanych prac. Odnalezienie kości zawsze stanowi pewien problem. Przy budowie autostrady gdzie nie ma czasu na wstrzymywanie kosztownych prac, sprawy te obecnie udaje się załatwić bardzo szybko. Jeśli w pierwszej kolejności potwierdzi się, że szczątki są starsze niż 30 lat, co jest potrzebne policji i prokuraturze, więcej czynności badawczych na ogół się nie przeprowadza. A jak wygląda takie pierwsze badanie? Okazuje się, że polega ono głównie na oglądzie i sprawdzeniu czy kości nie są kruche i zmruszałe. Laboratoryjne techniki określania wieku spopularyzowane i znane nam z telewizji, przeprowadza się niezmiernie rzadko.
„Jest kilka takich cech, które pozwala, oczywiście w olbrzymim przybliżeniu określić wiek kości, ale błąd może sięgać nawet dziesiątek czy setek lat. (…) Jeśli trzeba by dociekać, bada się węglem radioaktywnym. Wtedy można określić precyzyjnie ale te badania są bardzo drogie. (…) Prokuratura bardzo rzadko z tego korzysta. Pamiętam, że bardzo dawno temu kiedy prokurator zwrócił się z taką prośbą do instytutu, który się takimi badaniami zajmuje, to koszt tego badania przekroczyłby połowę rocznego budżetu prokuratury. Przepuszczam, że obecnie jest to tańsze, ale rzadko się to robi. ” - podsumował Radosław Urbanowicz
Napisz komentarz
Komentarze