Na początku 2015 roku Włocławkiem wstrząsnęła wiadomość o śmierci dwuletniego chłopca, który zmarł na skutek odniesionych obrażeń, zadanych przez ojczyma. Niespełna 22 miesięczny Marcelek trafił do szpitala w połowie lutego. O życie dziecka bezskutecznie lekarze walczyli przez blisko miesiąc.
Do śmierci dziecka doszło w 2015 roku, dwa lata później zapadł wyrok. 19-letni wówczas Patryk K. został skazany na 10 lat więzienia. Mężczyznę uznano również winnym wielomiesięcznego znęcania się nad chłopcem. Wyrok nie był prawomocny, a prokuratura zapowiadała apelacje, domagając się w Sądzie Okręgowym we Włocławku dożywocia. W sprawie zabrał głos nawet minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Historia niestety podobna do wielu innych w których śmierć ponoszą bezbronne dzieci. Konkubent niebędący ojcem, próbuje uciszyć płaczące dziecko. Patryk K. znęcał się nad Marcelkiem już od 2014 roku, czyli od momentu gdy dziecko było na świecie dopiero od roku. Drastyczne szczegóły w 2015 roku przedstawiła mediom włocławska prokuratura. Dziecko było bite ręką po głowie, po twarzy, i po całym ciele. Patryk K. ściskał, potrząsał dzieckiem powodując u małego Marcelka zasinienia policzków, brody, skroni, klatki piersiowej, placów, pośladków, obu ud, liczne otarcia naskórka a także stosował psychiczny terror krzykiem próbując wymusić na dziecku swoje polecenia. Jak argumentował podczas przesłuchania Patryk K. chciał zmusić dziecko do tego, aby nie płakało, ponieważ płacz go "denerwował". 16 lutego 2015 roku tak mocno uderzył chłopca w twarz i tył głowy, że spowodował jego upadek na podłogę, uraz czaszkowy z obrzękiem, krwawienie śródczaszkowe, rozejście szwów czaszkowych, obrzęk płuc, co w rezultacie doprowadziło do śmierci 22 miesięcznego Marcelka. Po tym jak zapadł wyrok 10 lat pozbawienia wolności, apelacje wnieśli pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej oraz prokurator, zaskarżając wyrok w całości. Apelujący domagali się 25 lat pozbawienia wolności Sąd uwzględnił apelację tylko częściowo.
Patryk K. zadawał dziecku dotkliwe cierpienia fizyczne i psychiczne, jednak sąd miał na uwadze również młody wiek sprawcy, fakt że nie był wcześniej karany, oraz że ze swoim dzieckiem ma "poprawne relacje". Biegły psychiatra określił Patryka K. jako osobę u której pojawiają się mimo młodego wieku elementy osobowości dysocjacyjnej, egoistycznej o niskim rozwoju intelektualnym.
Prokurator oraz pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego usiłowali dowieść, że Patryk K. działał z zamiarem doprowadzenia do śmierci dziecka. Agresja oprawcy narastała wobec, mimo kolejnych upadków dziecka i jego płaczu (co przyznał sam Patryk K.). Odwołujący się od wyroku usiłowali dowieść chęć pozbawienia życia dziecka, argumentując, to faktem że m.in zgodnie ze wskazaniami dyspozytorki pogotowia, Patryk K. nie położył dziecka na bok, aby się nie dusiło, a na plechach, co potwierdzili przybyli na miejsce ratownicy. Sąd z kolei zwrócił uwagę na to, że gdy dziecko straciło przytomność Patryk K. usiłował cucić dziecko, a także wezwał pogotowie.
Ostatecznie na skutek odwołania sąd zadecydował o podwyższeniu kary dla Patryka K. do 12 lat. Mężczyzna opuści Zakład Karny za 7 lat, o ile nie uzyska wcześniejszego zwolnienia za dobre sprawowanie. Mężczyzna ma dziś 24 lata. Do końca nie przyznawał się do winy, choć swoje zeznania zmieniał. Na początku utrzymywał, że dziecko spadło z łóżka. Następnie przyznał się do maltretowania chłopca. Nigdy jednak nie wykazał skruchy, nie przeprosił... Dziś mały Marcelek miałby 7 lat.


Napisz komentarz
Komentarze