Od naszego Czytelnika otrzymaliśmy informację o wzburzeniu działkowców Rodzinnych Ogródków Działkowych "Lisek", którzy obwiniają dyspozytornię karetek pogotowia o przyczynienie się w pośredni sposób do śmierci starszej kobiety. Otóż działkowiczka prowadziła w minioną środę porządki w swoim ogródku. Nagle poczuła się bardzo źle, wróciła do domu i postanowiła sprowadzić pomoc dzwoniąc po pogotowie ratunkowe. Kiedy opisała dyspozytorce swoje dolegliwości, ta oznajmiła że jej stan zdrowia nie kwalifikuje się do wysyłania karetki... Po tym jak odmówiono jej pomocy medycznej, zadzwoniła po swojego syna, nie zdążył dojechać... Pół godziny później kobieta zmarła.
Działkowcy, którzy znali starszą Panią i darzyli ją ogromną sympatią nie kryją oburzenia.
"Potraktowano ją źle. Widziałem tą Panią 2 dni przed zgonem, przywiozła róże, żeby je zasadzić. Później się dowiedziałem o tej sytuacji."- mówi działkowicz napotkany przez naszego reportera w ROD "Lisek"
Inny działkowicz dodaje, że taka sytuacja może spotkać każdego z nas.
"Rozmawiałem z nią jeszcze kilka dni temu. Miała ponad 80 lat, a sama była w stanie przycinać żywopłot i kosić trawę. Szok. Sąsiedzi opowiadali, że w rozmowie z dyspozytorem informowała, że zostawi otwarte drzwi, bo sama nie będzie w stanie wpuścić sanitariuszy. Skandal. Czy nasze miasto i województwo jest aż tak biedne, że nie stać nas na wysłanie karetki
? Na co idą moje podatki?" - nie kryje irytacji nasz rozmówca
Jak wiadomo dyspozytorni pogotowia ratunkowego we Włocławku brak. Od trzech lat na skutek wprowadzonych przez rząd PiS zmian o tym, czy wyruszy do mieszkańca Włocławka karetka decydują dyspozytorzy z Torunia. Czy tak już musi być, że będziemy już zawsze uzależnieni od łaski i niełaski dyspozytorów z innych miasta? W samorządowej kampanii wyborczej 2018 roku padały sposoby rozwiązań tej sytuacji od kandydatów, którym tych wyborów nie udało się wygrać. Jednym z pomysłów było wprowadzenie "Miejskiej Karetki", poprosiliśmy dziś o doprecyzowanie tego pomysłu. Być może będzie on inspiracją dla tych, którzy mają wpływ na miasto:
"Rozwiązań dla tej niebezpiecznej dla nas wszystkich sytuacji jest wiele. Sam się dziwię dlaczego we Włocławku nie stworzono "MIEJSKIEJ KARETKI" na bazie MZOZu. Wybierani w wyborach samorządowych radni i prezydenci partii warszawskich z siedzibami wojewódzkimi w Toruniu powinni bardziej zadbać o życie i zdrowie Włocławian niż o budżet centralny czy wojewódzki. Na czym polega nazwijmy to "sztuczka" z tzw. MIEJSKĄ KARETKĄ? Kupujemy i wyposażamy karetkę, zatrudniamy lub oddelegowujemy lekarzy i ratowników jako jej personel a później reagujemy na zgłoszenia Włocławian odsyłając trudne przypadki bezpośrednio na izbę przyjęć Szpitala Wojewódzkiego. Takie postawienie przed faktem dokonanym placówki wojewódzkiej może uratować niejedno życie. Sam kilka lat temu, na wyjeździe służbowym w Bydgoszczy złamałem rękę i zostałem odwieziony prywatną, lichą karetką bezpośrednio do najbliższego szpitala gdzie przyjęto mnie jako nagły przypadek - szpital nie mógł odmówić. Dziwię się, że włocławscy politycy zamiast rezygnacji z jednej imprezy w roku nie przeznaczyli pieniędzy na taką karetkę. Zdziwienie jest tym większe, gdy uświadomimy sobie, że nasze miasto dopłaca do utrzymania karetek wojewódzkich, których toruńska dyspozytornia nie chce wysyłać do mieszkańców Włocławka gdy bardzo potrzebują ich pomocy. Winni są tu oczywiście członkowie trzech największych partii we Włocławku. Jedni nie walczą o to skutecznie a drudzy wcale ich za to skutecznie nie zwalczają. PIS jak wiemy podsłuchuje kilka tysięcy dziennikarzy i polityków w kraju a nie stać go na niezbyt duży wysiłek aby posłuchać rozmów dyspozytorów z Torunia, którzy zniechęcają chorych do interwencji Pogotowia Ratunkowego? Strach pomyśleć do jakich wniosków byśmy doszli analizując przypadki odmów przyjazdu karetek w konkretnych przypadkach."- podsumowuje były, bezpartyjny kandydat na prezydenta Maciej Maciak
Niezwykle dziwi dysproporcja polegająca na rozdysponowaniu funduszy publicznych. Politycy partii rządzącej chwalą się jak wiele milionów złotych płynie na takie rozrywkowe działalności jak chociażby funkcjonowanie "kół gospodyń wiejskich", a zdają się nie zauważać potrzeb chociażby włocławskiego szpitala. Obiecane 10 milionów złotych dla włocławskiego szpitala było jedynie kiełbasą wyborczą...
Tymczasem, do dyrektora Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Bydgoszczy wysłaliśmy oficjalne pismo o zajęcie stanowiska w tej sprawie. Gdy dostaniemy odpowiedź do sprawy wrócimy.
Aktualizacja godz.15.00
"Informuję, że w związku z informacją otrzymaną w dniu wczorajszym, tj. 20 lipca 2020 r. (korespondencja mailowa) w sprawie śmierci 80-letniej mieszkanki Włocławka i podejrzeniem braku prawidłowej reakcji ze strony dyspozytora medycznego na zgłoszenie, wszcząłem w dniu dzisiejszym postępowanie wyjaśniające, o wynikach którego zostanie Pani bezwłocznie powiadomiona po jego zakończeniu.
Z poważaniem,
Lech Kubera
Zastępca Dyrektora
Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego
Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego
w Bydgoszczy"

Napisz komentarz
Komentarze