Wczoraj informowaliśmy Państwa o problemie dotyczącym zakupu lekarstw w godzinach nocnych. Dotychczas działająca całą dobę apteka zlokalizowana przy ulicy Wiejskiej jest obecnie otwarta do godziny 21:00. Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny wezwał podmiot do przywrócenia nocnych dyżurów.
Reklama
Nocne dyżury aptek, a właściwie ich brak, nie są problemem wyłącznie naszego miasta. Na artykuł na Portalu Włocławek zwrócił na to uwagę Pan Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej, jednocześnie magister farmacji i właściciel apteki, który skontaktował się z nami aby wyjaśnić Państwu za naszym pośrednictwem co leży u podstaw problemu. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Pan Mariusz Politowicz wskazuje, że praprzyczyną jest legislacja.
"Źródłem wszelkich problemów jest artykuł 94 Prawa Farmaceutycznego, którego geneza sięga czasów PRL. Wtedy apteki były państwowe i państwo płaciło za dyżury nocne. Nie były to duże pieniądze, ale były. Po 1989 r., po uwolnieniu gospodarki, państwowy CeFarm, bo apteki należały jeszcze do skarbu państwa , zauważył, że nocne dyżury są nieopłacalne i po prostu ich zaprzestał. Zaczęły tworzyć się prywatne apteki, a zapis o dyżurach nocnych pozostał." - wyjaśnia mgr farmacji, Członek Naczelnej Rady Aptekarskiej Pan Mariusz Politowicz
Co ciekawe im więcej aptek tym paradoksalnie gorzej dla mieszkańców danego terenu. Zwłaszcza jeśli są to średniej wielkości, bądź małe miasta. Dlaczego? Brak osób uprawnionych do wydawania leków.
"Liczba magistrów farmacji, czyli osób uprawnionych do samodzielnej pracy, czy wręcz przebywania w aptece, nie wzrosła tak bardzo jak liczba samych aptek. Z prostej arytmetyki wynika, że magistrów farmacji przypadających na jedną aptekę jest coraz mniej. Statystycznie na jedną aptekę w Polsce przypada 1,78 magistrów farmacji, z czego 83% to kobiety. Zwolnienia chorobowe, opieka nad dziećmi, urlopy, także macierzyńskie i wychowawcze są nieuchronne. Obecnie doszyły urlopy wynikające ze specustawy dot. COVID-19. Kto miał w tym czasie pracować?" - pyta retorycznie mgr farmacji, Członek Naczelnej Rady Aptekarskiej Pan Mariusz Politowicz
Kolejną sprawą jest rentowność dyżurów nocnych. Prywatnym aptekom zwyczajnie nie opłaca się zatrudnić pracownika na nocną zmianę, gdyż w tym czasie utarg jest bardzo mały. Jak zauważa Pan Mariusz Politowicz posługujący się zbiorczymi danymi z polskich aptek, najczęściej kupowanymi artykułami są środki antykoncepcyjne oraz testy ciążowe, których wartość nie jest zbyt duża.
"Utrzymanie apteki ze sprzedaży czegoś co kosztuje kilka, kilkanaście złotych w ciągu nocy, nie jest możliwe. Skutkiem tego jest bankructwo apteki, czyli za dnia też jej nie będzie. Pacjent, obojętnie w jakim mieście, zostanie pozbawiony jednej apteki. A za chwilę drugiej i kolejnej. Dlaczego o tym mówię? Przykładowo w Świdnicy, gdzie aptekarze zaprzestali dyżurów nocnych, z przyczyn o których mówiłem, Starosta złożył na nich doniesienie do Prokuratury, twierdząc, że stworzyli zagrożenie zdrowia i życia. Nie jest to żart. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania. Podobny ruch wykonał Starosta z Rawicza w 2016 r. Efekt był taki jak w Świdnicy. Dochodzimy tutaj do tego, że apteki nie są służbami takimi jak Policja, czy Straż Pożarna. A to oznacza, że nikt im nie płaci za te dyżury. I tu dochodzi do absurdu, bo Rada Powiatu, bądź Rada Miasta nakłada na te apteki konieczność pracy w nocy. Na prywatne firmy." - dodaje mgr farmacji, Członek Naczelnej Rady Aptekarskiej Pan Mariusz Politowicz
Wynika z tego, że jeśli powiat lub miasto chce mieć aptekę czynną całą dobę, powinno dofinansować jej działalność w czasie, gdy nie jest w stanie sama na siebie zarobić. Obecnie opłacenie wykwalifikowanego pracownika (praca 24 h na dobę nie jest możliwa), koszty prądu, wody spadają wyłącznie na właściciela jednostki. Co jeszcze interesujące, godziny nocne nie są jasno sprecyzowane. Jest to czas między 21:00 a 6:00.
Zatem, czy ktoś próbował uregulować prawnie kwestię nocnych dyżurów aptek? Oczywiście.
"Od 2 lat w Ministerstwie Zdrowia spoczywa projekt nowelizacji art. 94 Prawa Farmaceutycznego. Został wspólnie opracowany przez Naczelną Radę Aptekarską i Związek Powiatów Polskich. Zakładał finansowanie dyżurów przez NFZ w miastach mających siedziby powiatu i liczących poniżej 40 tys. mieszkańców. Przyjęto, że w miastach powyżej 40 tys. mieszkańców działa mechanizm rynkowy, który zapewnia całodobową pracę aptek. Szacunkowy roczny koszt dyżurów wynosiłby ok. 40 mln złotych dla całej Polski. Oznacza to zaledwie ok. 1 złotówki w przeliczeniu na 1 Polaka. Jak obecnie widać na przykładzie Włocławka, liczącego ponad 100 tys. mieszkańców, mechanizm rynkowy by nie zadziałał. Ministerstwo Zdrowia odpowiedziało nam, że ten pomysł jest zły, jednak nie zaproponowało niczego innego. Od 2 lat nic się nie zmieniło." - dodaje z żalem mgr farmacji, Członek Naczelnej Rady Aptekarskiej Pan Mariusz Politowicz
Zatem prezydent, burmistrz, wójt czy starosta tak naprawdę nie mogą zmusić żadnej apteki do całodobowych dyżurów. Moc sprawczą jak wynika z rozmowy z ekspertami mają rządzący w stolicy. Niestety zamiast rozwiązywania realnych problemów, zagrażających naszemu życiu i zdrowiu jakie obecnie panują w kraju ( problem z dostaniem się do lekarzy w przychodniach ze względu na COVID, brak dostępu do aptek przez całą dobę) słyszymy o LGBT czy pozwoleniach lub ich brak na marsze...
Napisz komentarz
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Bądź pierwszy, dodaj swój komentarz.
Napisz komentarz
Komentarze