Strajk kobiet rozpoczął się ponad dwa tygodnie temu. Niesamowita mobilizacja kobiet i wspierających je środowisk spowodowała, że o wyroku TK w Polsce mówiły media ogólnoświatowe, a znani celebryci, aktorzy i politycy z całego świata zabierali głos w sprawie sytuacji w naszym kraju. Po raz pierwszy strajki przybrały też inną niż zwykle formę, jest to z pewnością dla socjologów i politologów pole do rozważań i analiz. Śmiałe okrzyki, kreatywne plakaty tworzone na kartonach, kilka utworów muzycznych. Pierwszy raz pojawiły się też w przestrzeni strajkowej wszechobecne dosadne sformułowania, często wulgaryzmy, my jednak skupimy się nad nowym sposobem strajkowania - pod domami polityków. O ile pod domem Jarosława Kaczyńskiego protest nie odbywał się po raz pierwszy, we Włocławku manifestacja pod miejscem zamieszkania to nowość. Kobiety zlokalizowały dom posłanki Joanny Borowiak z PiS i śmiało tam powędrowały. W związku z tym, że posłanka Gembicka nie jest z Włocławka, a ze wsi Tulibowo pod Dobrzyniem, a posłów Konfederacji z Włocławka brak, cała uwaga protestujących skupiła się na adresie Joanny Borowiak. Na ulicę i okolicę zamieszkania posłanki padło światło... Ci bardziej spostrzegawczy zwrócili uwagę na pewien istotny element, który przyznajemy - nam umknął. Kilka dni temu, na kanale YouTube Telewizji CW24, redaktor Maciej Maciak zwrócił uwagę na oznakowanie krótkiego fragmentu ulicy przy której mieszka posłanka. Krótkiego, bowiem niecała ulica jest oznakowana w ten sposób. Postanowiliśmy również podjąć temat.
"Popieram tylko słuszne protesty i to pod warunkiem, że są dokuczliwe dla polityków, którzy z kolei dokuczają nam obywatelom już nieomal codziennie tworząc dziwne prawa. Od początku pandemii apelowałem do środowisk narodowych, aby nie zwiększać ryzyka uciążliwymi dla społeczeństwa protestami, gdyż rząd Morawieckiego kiedyś to wykorzysta. Wielokrotnie stwierdzałem, że jeśli już chcą protestować to niech to robią tak, aby dokuczyć samym politykom a nie niewinnym obywatelom. Jednak organizatorzy z uporem maniaków wodzili ludzi na ulice i autostrady. Następną falę protestów wywołali posłowie PiS i Konfederacji naruszając kompromis aborcyjny z 1993 roku. Na ulice wyszli przeciwnicy tak zwanych narodowców, jednak po raz pierwszy w historii protestów w Polsce poszli właśnie pod domy polityków. Podjechałem na ulicę gdzie mieszka Joanna Borowiak zobaczyć skutki protestu pod jej domem i nie mogłem opanować zdziwienia, że jest to ulica zamknięta dla ruchu niemal wszystkich włocławian. Stąd moje oświadczenie w programie, który prowadzę w internecie..."- powiedział nam Maciej Maciak
Postanowiliśmy zapytać miejską instytucję zajmująca się oznakowaniem ulic z jakiej przyczyny na tym fragmencie ulicy jest usytuowany znak drogowy B-1 zakazujący ruchu. Sprawdziliśmy, że na ulicach równoległych do tej o której mówimy, ruch odbywa się "normalnie". Z informacji, które uzyskaliśmy wynika, że wyłączenie musiało nastąpić przed 2016 rokiem. Dyrektor Wydziału Dróg i Transportu Zbiorowego Paweł Żyżelewicz potwierdził, że ulica jest wyłączona z ruchu z obu stron od ulicy głównej i od strony ulicy osiedlowej. Zapytaliśmy na czyj wniosek ulica jest wyłączona z ruchu i czy jest to może inicjatywa posłanki Joanny Borowiak:
"W 2016 albo 2017 roku Pani poseł Joanna Borowiak wnioskowała o wyłączenie tej ulicy z ruchu i postawienie słupków od drugiej strony. Nie zostało to jednak wykonane, nie było na to zgody komisji bezpieczeństwa ruchu drogowego"- dowiadujemy się z Wydziału Dróg i Transportu Zbiorowego
Zadaliśmy także pytanie czy ulica ta jest ujęta w planach odśnieżania, remontowania i sprzątania. Tu również otrzymaliśmy informację potwierdzającą. Wynikami naszych pytań podzieliliśmy się z red. Maciakiem:
"Każdy chciałby mieć ciszę za oknem, brak ruchu kołowego, a jednocześnie mieszkać w mieście... Znam Joasię osobiście i muszę stwierdzić, że od kiedy została posłem dostrzegam poważne zmiany w jej moralności. Nie zdziwił bym się, gdyby za zawłaszczeniem tej ulicy dla stała właśnie ona. Tym bardziej, że słyszałem, iż robi sobie z publicznego de facto biura poselskiego swój prywatny folwark. Słyszałem, że wydała oświadczenie, że nie będzie obsługiwała obywatelek, które przychodzą do tego biura z żądaniami zmiany przepisów aborcyjnych. To skandal! Każdy obywatel ma dostęp do placówki publicznej jaką jest także biuro utrzymywane z pieniędzy Kancelarii Sejmu. Może i w tym wypadku trzeba użyć innej formuły protestu i podpowiedzieć tym kobietom aby domagały się od posłów partii rządzącej wprowadzenia przepisów, które będą konsekwencją wyroku TK . Jakich? Niech PiS, które traktuje płody ludzkie od momentu poczęcia jako prawem chronionych obywateli uchwali odpowiednie zasiłki dla kobiet, które poroniły. Skoro człowiek według PiS zaczyna się od zygoty to niech rząd wypłaca pełne świadczenia pogrzebowe dla kobiet, które straciły to "dziecko". Niech rząd zagwarantuje miejsce na cmentarzu do pochówku itd... Jestem ciekawy czy Joanna Borowiak poprze taką ustawę i... dlaczego jeszcze o to sama nie postulowała? "
Nadal nie opublikowano wyroku Trybunału Konstytucyjnego, a jak donosi Wirtualna Polska wewnątrz PiS trwa rozłam i być może sześciu posłów wystąpi z klubu parlamentarnego PiS, co może spowoduje brak większości w Sejmie. Wygląda na to, że protesty po raz pierwszy odniosły jakiś skutek... Do tematu tej ulicy wrócimy.


Napisz komentarz
Komentarze