Obrady Sejmu niejednokrotnie przybierają teatralną postać. Możemy oglądać tam nie tylko dramat, ale i tragedię i komedię i pantomimę... Posłowie dostarczają czasem więcej rozrywki niż seriale komediowe i wszystko byłoby "fajnie", gdyby nie to, że oczekujemy od ludzi, których wybraliśmy - poważnego reprezentowania nas i naszego kraju. Na ten moment jak już wiemy, posłowie zamiast słuchania sprawozdania NIK, wolą balować na urodzinach dziennikarzy, a gdy już znajdą się w Sejmie w większości odstawiają swoje "oskarowe role". Lewica tradycyjnie wychodzi z hasłami aborcji, tolerancji dla LGBT i przyjmowania uchodźców, a PiS z odwrotnie proporcjonalnymi hasłami plus obnosi się ze swoim katolicyzmem, choć, jak pokazują przypadki Kurskiego czy Kaczyńskiej - jedno się mówi, drugie się robi. Tak czy inaczej piątkowe obrady Sejmu znów obfitowały w zagrania tematami aborcji i uchodźców. Piątkowe obrady dotyczyły przedłużenia Stanu Wyjątkowego w Polsce. W pewnym momencie głos zabrała posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, która poprosiła o minutę ciszy dla uczczenia pamięci sześciu ofiar na wschodniej granicy. Chodziło o uchodźców, którzy zmarli z różnych powodów koczując na granicy z Polską. Na sali nie zapadła jednak nawet chwila ciszy. Posłowie PiS zaczęli głośno i nierówno pokrzykiwać słowa "Wieczny odpoczynek". Po pierwszych "wiecznych odpoczynkach" prowadzący obrady Marszałek Terlecki, powiedział "Amen", jak się domyślamy w nadziei na szybsze zakończenie tej "minuty ciszy", jednak posłanka Borowiak nie dała za wygraną donośnym głosem z pierwszej sejmowej ławy (niczym dyrygent) zaczęła odmawiać "Wieczny Odpoczynek za Dzieci abortowane"...Zapewne miał być to przytyk do Lewicy, która popiera aborcję. Przypomnijmy, że od momentu wprowadzenia stanu wyjątkowego na początku września, uniemożliwiona jest obserwacja poczynań Straży Granicznej wzmocnionej przez wojsko. Media czy aktywiści nie mogą prowadzić obserwacji tego co dzieje się na granicy, organizacje pomocowe nie są wpuszczane i nie mogą udzielać żadnej pomocy potrzebującym. Brak obecności mediów, których reporterzy relacjonują od lat wydarzenia w miejscach objętych najpoważniejszymi konfliktami zbrojnymi (Irak, Afganistan), jest sytuacją, która sprzyjać może bezprawiu i prowokacjom. Tego typu praktyk - blokady dla reporterów - zabraniają m.in przepisy Organizacji Narodów Zjednoczonych ( rezolucja 1738 Rady Bezpieczeństwa ONZ), której Polska jest członkiem.

Napisz komentarz
Komentarze