Alicja ma 11 lat. Jeszcze 1,5 roku temu była dziewczynką jakich wiele można spotkać na włocławskich placach zabaw, parkach. Zdolna, wesoła, zawsze z głową pełną pomysł na przyszłość. Niestety w lutym ubiegłego roku uczennica Szkoły Podstawowej nr 7 poważnie zachorowała. Trafiła do szpitala, gdzie została zoperowana. Od tamtego momentu wszystko się zmieniło. Wielohormonalna niedoczynność przysadki mózgowej, zaburzenia gospodarki węglowodanowej, brak widzenia bocznego, otyłość po lekach. Guz wraca. Rośnie.
"Czy kiedykolwiek przestanę się o nią bać? Czy już zawsze każda wizyta u lekarza, każde badanie będzie wiązać się z koszmarnym lękiem o życie i zdrowie ukochanego dziecka? W lutym 2020 roku u mojej córki Alicji zdiagnozowano guza mózgu czaszkogardlaka. Strach był nie do opisania. Zalewałam się łzami, nie wiedziałam co robić, gdzie szukać pomocy… Czułam, że trzeba działać natychmiast, że nie mamy czasu do stracenia. Alicja została skierowana do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. To tam przeszła operację usunięcia guza, która pociągnęła za sobą spore konsekwencje. Po operacji powstała wielohormonalna niedoczynność przysadki mózgowej, towarzyszy jej również zaburzenie gospodarki węglowodanowej oraz połowiczne niedowidzenie lewostronne i otyłość. Po tym zdarzeniu jedyne, o czym marzyliśmy to odetchnąć z ulgą i cieszyć się z drugiego życia danego mojej córeczce. Niestety, w sierpniu 2021 w kontrolnym rezonansie magnetycznym zauważono, że choroba znów zaatakowała. Córeczka zakwalifikowała się do operacji, która ma się odbyć już w listopadzie w Niemczech w Tubingen. Jej koszt mnie przeraża, a jeszcze bardziej to, że mamy tak mało czasu… Alicja stara się być zawsze uśmiechnięta. Wiem, że w środku bardzo się boi, jednak nie daje tego po sobie poznać. Cały czas chce pełnić obowiązki starszej siostry, bardzo kocha swojego brata Ignacego. Każdy jej dzień zaczyna się tak samo – przyjmowaniem garści leków, sterydów, hormonów… Przez chorobę, Ala w krótkim czasie przytyła prawie 20 kilogramów. To ogromne obciążenie fizyczne, ale także psychiczne dla tak małego dziecka. Córka wycofała się z życia towarzyskiego, zaczyna się bać każdej najmniejszej rzeczy. Najbezpieczniej czuje się w domu, z najbliższymi... Nie pozwolę jej się poddać. Będę walczyć z całych sił o życie mojej Alusi! Jednak w chwilach słabości czuję się bezradna. Sama wychowuję dwójkę dzieci, dla których zrobię wszystko! Muszę ratować Alicję, ale sama nie dam rady. Proszę, pomóż... " - napisała na siępomaga.pl pani Agnieszka, mama chorej dziewczynki
Aby pomóc dziecku konieczna jest operacja w niemieckiej klinice w Tubinngen. Lecznica zgodziła się poczekać na Alicję. Większość sumy koniecznej dla uratowania dziewczynki została już zebrana, jednak wciąż brakuje około 30 000 zł. Pomóc Alicji w walce z nowotworem można TUTAJ.

Napisz komentarz
Komentarze