Zgodnie z zapowiedzą Krzysztof Rutkowski ponownie odwiedził Włocławek. Tym razem chodzi o sprawę pani Karoliny. Z przesłanej informacji wynikało, że kobieta została pozbawiona kontaktu ze swoim dzieckiem.
Dzisiejsza konferencja prasowa odbyła się przed blokiem Hoża 1 znajdującym się na osiedlu Zazamcze.
"To co zdarzyło się tutaj jest świadectwem na to, że ojciec dziecka, były partner, były mąż Karoliny Rucińskiej, która jest tutaj ze mną i opowie swoją dramatyczną historię, sam sobie wytycza drogę prawną. Pomimo postanowienia sądu, który jednoznacznie wskazuje i ogranicza jego prawa do opieki nad dzieckiem, sam podjął decyzję zmiany postanowienia. Ojciec dziecka nie ma prawa narzucać sądowi czegoś, co nie jest zapisane w postanowieniu. (...) Zdecydował się jednak ograniczyć matce dostęp do dziecka." - powiedział Krzysztof Rutkowski
Następnie głos zabrała pani Karolina, która tak zrelacjonowała sytuację.
"Tata zabrał syna na dwutygodniowe wakacje, od 30 czerwca nie widziałam syna. W dniu 16 lipca syn miał być odwieziony do miejsca naszego zamieszkania, do Piaseczna. Nie mam żadnego kontaktu, dzwoniłam, tata nie odpisywał. Zadzwoniłam na 112, żeby zgłosić zawiadomienie, że ojciec nie dostosował się do postanowienia sądu. Dostałam SMS, że syn nie zostanie odwieziony i że mi syna nie odda. Postanowiłam działać, żeby odzyskać syna." - powiedziała pani Karolina
Krzysztof Rutkowski powiedział, że jest po spotkaniu z prezesem Sądu Rejonowego we Włocławku. Dodał również, że pani Karolina będzie wnioskowała o całkowite pozbawienie władzy rodzicielskiej ojca dziecka.
Pani Karolina zawiadomiła policję. Mundurowi weszli do mieszkania taty dziecka, jednak chłopiec pozostał w domu.
"Ten budynek nie jest bastionem, gdzie zabarykadował się ojciec razem z dzieckiem. Nie jest to coś, co może dać mu 100% pewność siebie, że nie zmieni się sytuacja i role się nie zmienią. (...) My nie odpuścimy i jesteśmy do końca odebrania dziecka." - powiedział Krzysztof Rutkowski
Rutkowski w odpowiedzi na pytanie o koszt akcji, powiedział, że robi to charytatywnie. Konferencji prasowej przysłuchiwali się mieszkańcy okolicznych bloków. Wielu z nich twierdziło, że wypowiedzi, które padły to bzdury.

Napisz komentarz
Komentarze