W naszych artykułach wiele razy opisywaliśmy problemy mieszkańców z ich sąsiadami. Niektóre sprawy dotyczyły nazbyt hałaśliwej pralki, która budziła w nocy lokatorów, wyrzucania przez okno odpadków, które doprowadzały do plagi szczurów pod blokami, czy bezdomnego koczującego na klatce w bloku przy ulicy Bajecznej.
Ze swoją sprawą zwrócili się do nas mieszkańcy bloku Skarżyńskiego 3. Chodzi o jedną z lokatorek. Wszystko zaczęło się kilka lat temu. Starsza kobieta gromadzi w swoim mieszkaniu śmieci. Dodatkowo, z powodu problemów z alkoholem doprowadziła do pożarów. Mieszkania były już wielokrotnie zalewane przez kobietę. Spotkaliśmy się z trójką jej sąsiadów, którzy opowiedzieli co dzieje się w bloku.
"Na trzecim piętrze mamy sąsiadkę alkoholiczkę, która totalnie utrudnia nam życie. W jej kuchni doszło do dwóch pożarów, nasze mieszkania są zalewane wodą, gdy nie zakręci kurków. A najgorszy jest fetor. Sprowadziła do swojego mieszkania przyjaciela, konkubenta, osobę leżącą, która właściwie załatwia się pod siebie. Ten smród, który my tutaj mamy, to nie da się tego opisać. Proszę mi uwierzyć, jak jest 30℃, wchodzę do łazienki, bo tamtędy i od kuchni idzie kanał wentylacyjny, to mnie cofa. Przy upale to jest taki zapach, jakby się szambo wylało. Policja była tam nieraz. W każdym kącie leżą brudne ubrania i odchody." - relacjonuje pani Joanna, mieszkająca na parterze
Pan Andrzej mieszka na czwartym piętrze.
"Mieszkam nad tą panią, fetor jest niesamowity. Ten mężczyzna załatwia się do jakiegoś wiadra, tam jest wszystko zepsute i pozapychane. Zanim to wszystko ścieknie przez kanalizację to robi się po prostu zawiesina. W mieszkaniach nie idzie wytrzymać. Na balkon jak się wyjdzie i są okna otwarte, to śmierdzi od nich z mieszkania. To trwa już pięć lat i nikt nam nie może pomóc. Spółdzielnia nie, Sanepid nie, MOPR nie, no to z kim mamy rozmawiać?"
Pan Marian mieszka na drugim piętrze.
"Zacznę od tego, że już kilka lat temu było pisane pismo do Spółdzielni, do MOPR, chyba też na policję. Wszędzie otrzymywaliśmy odpowiedź, że sytuacja jest bez wyjścia. Nic nie da się zrobić. Ostatnio odkręciła ciepłą i zimną wodę i ta woda się lała. Zaczęło nas zalewać, przyjechała Spółdzielnia. Chcieli wejść zobaczyć, ale nie da rady, ona nie otwiera drzwi. Trzeba było zamknąć wodę w całej klatce. Następnego dnia przyjechała ze Spółdzielni pani kierownik. Również nie została wpuszczona. Ta kierowniczka powiedziała, że nie może na siłę tam wejść, bo prawo tego zabrania. (...) A my żyjemy tutaj jak w szambie. To nam się prawa żadne nie należą?"
Z relacji wynika, że mieszkanie jest do tego stopnia zanieczyszczone, że spod drzwi wychodzą robaki.
"Sprzątaczka, która raz w tygodniu sprząta klatkę opowiadała, że spod drzwi wychodzą białe robaki, Tam jest mnóstwo much. Sąsiad nie otwiera balkonu, ma wypryskany każdy zakamarek, bo leży mnóstwo much. Nie musze mówić skąd to się bierze. Czasem jak tam policjantom udało się wejść to mówili, że tam ściany zaczynają się ruszać, mieli odruchy wymiotne." - dodaje pani Joanna
Sąsiedzi próbowali rozmawiać z kobietą, jednak bez skutku.
"Nie ma z nią żadnych rozmów, do niej nic nie dociera. Jest wręcz złośliwa. Ja nikogo za rękę nie złapałam, ale ona dawno temu przychodziła pożyczyć pieniądze. Powiedziałam, że już dosyć, to miałam kałem wysmarowaną klamkę od drzwi i samochód. Domyślam się, że to ona. Kilka miesięcy temu po alkoholu wyszła i szarpała mi za klamkę. Uspokoiła się dopiero jak powiedziałam, że wezwę policję. Do 5:00 rano siedziała na schodach rozmawiając sama ze sobą." - powiedziała pani Joanna
Mieszkania, które były remontowane ledwie parę miesięcy temu zostały już zalane.
Kobieta, o której opowiadali mieszkańcy bloku Skarżyńskiego 3 ma około 70 lat. Dowiedzieliśmy się, że ma dzieci, które próbowały jej pomóc. Zabrały ją na jakiś czas za granicę, wyremontowały mieszkanie, jednak to na niewiele się zdało. Jak powiedzieli nasi rozmówcy, do niedawna jeden z synów kobiety płacił za nią czynsz. To miało się jednak skończyć.
Dzień po wizycie u naszych rozmówców próbowaliśmy porozmawiać również ze starszą kobietą. Nikt nie otworzył drzwi.
O sprawę zapytaliśmy policję. Z odpowiedzi oficera prasowego wynika, że w tym bloku od początku roku odnotowano siedem interwencji. Próbujemy skontaktować się ze Spółdzielnią Mieszkaniową Południe, jednak jest to utrudnione z powodu braków kadrowych związanych z sezonem urlopowym. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że problem, o którym piszemy jest znany jednostce. Do tematu wrócimy po rozmowie z władzami Spółdzielni Mieszkaniowej Południe.
Napisz komentarz
Komentarze