O dobre sąsiedztwo w jednej z kamienic przy ul. Stodólnej wyjątkowo trudno. Mieszka tam bowiem kobieta do której niemalże codziennie wzywane są służby. Głownie policja, która nakłada na kobietę mandaty. Ta jednak niewiele sobie z tego robi. O sytuacji dowiadujemy się od sąsiadów, którzy mają już tego "serdecznie dość". Ich zdaniem służby są bezsilne, a brak zdecydowanej reakcji doprowadzi wkrótce do tragedii.
O wszystkim dowiedzieliśmy się wczoraj, gdy przy ul. Stodólnej pojawiła się Policja i Straż Miejska w związku tym, że na chodniku wylądowały m,in. krzesło, poduszki i doniczki. Sytuacja zakończyła się ukaraniem kobiety mandatem za zakłócanie porządku publicznego. Jak wspominaliśmy wczoraj, wcześniej wybiła sąsiadce szybę w aucie. Zdaniem sąsiadów kobieta nadużywa alkoholu i sytuacja staje się coraz bardziej poważna.
Dziś po raz kolejny sąsiedzi i przechodnie byli świadkami wyrzucania przedmiotów z domu za okno. Na chodniku i jezdni znalazły się miski, patelnia, chleb, szufelka, maszynka do mielenia mięsa i szafka(!). Po raz kolejny pojawiła się także policja, którą wezwał instruktor nauki jazdy. Z relacji sąsiadów wynika, że jeden z wyrzucanych przedmiotów z impetem uderzył w przednią szybę auta nauki jazdy, która w konsekwencji uległa rozbiciu. Nie to jednak wzbudziło największy niepokój mieszkańców kamienicy:
"Dzisiaj znów wywaliła pół chałupy od nowa policja, straż miejska, chodziła po sąsiadach noża szukała"- informuje pani Marta i dodaje, że kobieta jej zdaniem potrzebuje pomocy psychiatrycznej. Jej stan się pogorszył w ostatnim czasie.
Sąsiedzi w obawie czekają co może wydarzyć się jutro i proszą o nagłośnienie sprawy, a także zdecydowaną reakcję służb.
Napisz komentarz
Komentarze