Sprawa sądowa Gembicka - Maciak wejdzie na szczebel rządowy?

Ujawnił proceder kupowania głosów we Włocławku a teraz siedzi na ławie oskarżonych...

  W miniony czwartek we włocławskim Sądzie Rejonowym odbyła się rozprawa sądowa na wniosek Anny Gembickiej w stosunku do redaktora Macieja Maciaka. Chodzi o konferencję prasową (grudzień 2018r.) na której redaktor telewizji CW24 ujawnił nagrania z akcji kupowania głosów w dzień wyborów samorządowych w 2018 roku. Podczas konferencji wyraźnie słyszeliśmy i widzieliśmy jak brat jednego z kandydatów z listy PiS agitował, organizował i podwoził do lokali wyborczych mieszkańców osiedla Michelin. Nielegalna agitacja prowadzona była dla trzech kandydatów z list Prawa i Sprawiedliwości do różnych funkcji publicznych. Ludzie byli namawiani, aby oddać głos na prezydenta Jarosława Chmielewskiego, radnego Rady Miejskiej Macieja Gawrysiaka oraz Annę Gembicką wówczas kandydatkę na radną do sejmiku województwa.  Anna Gembicka zapytana przez nas o jakikolwiek komentarz dotyczący sprawy stwierdziła:

"Nie, nie będę tej sprawy komentować"

  Z kolei Maciej Maciak udzielił nam następującej wypowiedzi:

"Ubolewam, że proces toczy się w tzw trybie niejawnym zatem nie mogę zdradzać niczego co w trakcie procedowania dzieje się na sali sądowej. Ten specjalny tryb ze słynnego artykułu 212KK uniemożliwia poinformowanie opinii publicznej jak zachowują się strony. Dziennikarze w Polsce wielokrotnie apelowali o zniesienie tego artykułu z polskiego kodeksu karnego jednak politycy poza deklaracjami wykorzystują go do kneblowania ust wolnej prasie a później dowiadujemy się tylko o ewentualnym skazaniu z czego przeciętny obywatel niewiele zrozumie...Taki właśnie tryb wybrała sobie Pani Ania... Mogę tylko tyle powiedzieć, że nie ja powinienem siedzieć na ławie oskarżonych w tej sprawie, a osoby agitujące w sposób nielegalny za wyborem Anny Gembickiej i jej kolegów z tak zwanego "Prawa i Sprawiedliwości". Myślę, że dobrym rozwiązaniem tej nawet niezbyt skomplikowanej zagadki będzie powołanie na świadka patrona kampanii wyborczych Pani Ani czyli premiera Mateusza Morawieckiego. Mam do tego prawo jako osoba broniąca się przed absurdalnymi zarzutami ze strony jego podwładnej. Mam nadzieję że nie będzie w tej sprawie żadnych nacisków politycznych, ze strony polityków partii rządzącej."

Rzeczywiście, jak stwierdził redaktor Maciej Maciak politycy wielokrotnie deklarowali usunięcie z polskiego prawa art. 212 KK, jego zniesienie zapowiadał sam Jarosław Kaczyński, a teraz jak wiadomo użył tego samego artykułu w stosunku do dziennikarzy Gazety Wyborczej, którzy ujawnili aferę wieżowców spółki Srebrna. Mało tego, politycy PiS zgłosili projekt nowelizacji art. 212 KK po której polityk nie będzie już musiał składać wniosku o karanie za wypowiedź publiczną, a w jego imieniu ma to zrobić prokurator... Takie prawo skutecznie zamknie usta dziennikarzom, którzy ujawniają szwindle i nadużycia władzy. Politycy wprowadzając takie przepisy zapewne wiedzą, że zawsze znajdzie się ktoś, kto z bezwzględnym posłuszeństwem będzie takie przepisy egzekwował. Daje to tez możliwość jeszcze większych nacisków na prawników pełniących funkcje publiczne.

 Organizacje praw człowieka od dawna wzywają władze Polski do usunięcia art 212 z kodeksu, bo służy do tłumienia krytyki. Kara pozbawienia wolności za słowa jest sprzeczna z gwarancjami "wolnego słowa" -  upominają Polskę ONZ i OBWE. 

W roku 2012 posłowie i senatorowie Prawa i Sprawiedliwości twierdzili, że: "Platforma Obywatelska zabija wolność mediów" lub "Senatorowie i posłowie z PiS będą sprzeciwiać się złym dla polskiej prasy rozwiązaniom". Obecnie jak pokazuje przypadek Anny Gembickiej (PiS)  i prezesa Kaczyńskiego sami z tego artykułu korzystają...