Sprawą mężczyzny, który zmarł 25-ego lutego na Komendzie Miejskiej Policji we Włocławku zajmie się Prokuratura Okręgowa w Słupsku. Decyzję taką podjął dziś Prokurator Regionalny w Gdańsku, gdzie sprawę skierowano po prośbie Prokuratury Rejonowej z Włocławka (prośba o wyłączenie się ze sprawy).
„Decyzja ta ma na celu zapewnienie pełnego obiektywizmu oraz uniknięcie jakichkolwiek wątpliwości, co do bezstronności w sposobie prowadzenia postępowania.” – informuje prokurator Marzena Muklewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Gdańsku
We wtorek, 25 lutego, zatrzymano w związku ze sprawą narkotykową narzeczonego Julity B. Mężczyznę doprowadzono do komendy, a jego bliskich poinformowano, że wróci w ciągu 24 godzin. Jednak w komendzie rozegrał się dramat, a Szymon do domu już nie wrócił. Dziś Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy tak opisuje przebieg zdarzeń:
„Doszło do śmierci mężczyzny, który trafił do policyjnego pomieszczenia dla osób zatrzymanych w związku ze sprawą narkotykową. Po wykonaniu z podejrzanym czynności procesowych, rozpoczęto procedurę związaną z osadzeniem Go w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych, gdzie niestety mężczyzna stał się agresywny, nie wykonywał poleceń policjantów, więc zmuszeni byli do użycia siły fizycznej. W pewnym momencie w czasie interwencji mężczyzna stracił przytomność. Na miejscu pomocy zaczęli udzielać policjanci, a następnie wezwana na miejsce załoga karetki pogotowia. Niestety mężczyzna zmarł. O zdarzeniu powiadomiono prokuratora rejonowego i biegłego patomorfologa, którzy przyjechali do komendy. Do jednostki przybyli także funkcjonariusze BSWP [Biuro Spraw Wewnętrznych Policji].” – mł. insp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowy KMP w Bydgoszczy
Narzeczona zmarłego, pani Julita, która zgodziła się na rozmowę z naszym Portalem, utrzymuje, że policjanci zatrzymali Szymona i przeszukali pod kątem posiadania narkotyków, jednak nic nie znaleźli. Przeszukano także mieszkanie obojga narzeczonych oraz mieszkanie ojca zatrzymanego. Nigdzie nie znaleziono, jak twierdzi p. Julita obecności niedozwolonych substancji. Mimo to mężczyznę zatrzymano do przesłuchania.
„W godzinach wieczornych dostałam telefon od pani adwokat, że dostała telefon z komendy, że Szymon bardzo prosi aby rano pojawiła się na komendzie. Po godzinie 3.00 w nocy dostałam kolejny telefon, od jego taty, że było w domu dwóch policjantów, i że Szymon nie żyje.” – mówi wybuchając płaczem Julita B.
Instytucje związana ze sprawą, Policja ani Prokuratura, nie chciały udzielać Julicie B. żadnych informacji ponieważ formalnie nie należy do rodziny. Kobieta utrzymuje, że posiada dokładne informacje kto zawinił śmierci jej narzeczonego, zna dokładny przebieg wypadków tamtej nocy i jest zdeterminowana, aby prawda ujrzała światło dzienne. Śmierć podejrzanego nastąpiła w pomieszczeniu, w którym nie ma monitoringu. Pani Julita pokazuje nam kartkę na której zapisane są nazwiska funkcjonariuszy, którzy doprowadzili go do wspomnianego pokoju oraz nazwisko tego, który według posiadanych przez nią informacji, miał udusić jej narzeczonego. Skąd posiada takie dane nie wiemy.
„Policjanci zaczęli w popłochu wybiegać z pokoju. Jeden z nich, najmłodszy, stracił przytomność... Wiem, że to nie był wypadek... Oni go po prostu zabili...” – mówi przez łzy Julita B.
Przeprowadzona następnego dnia we Włocławku sekcja zwłok, o której nie poinformowano Julity B., wykazała, że Szymon zmarł na skutek nagłego ataku serca. Ujawniono otarcie podbródka oraz złamane żebra co miało stać się na skutek prowadzonej akcji ratunkowej. Szymon zdaniem narzeczonej nie miał kłopotów ze zdrowiem. Był mężczyzną który ćwiczył, silnym fizycznie. Nie pił alkoholu i spożywał zbilansowane posiłki. Odbiorem ciała z prosektorium zajęła się firma pogrzebowa, której nikt ze strony rodziny zmarłego nie powiadamiał.
„Następnego dnia pojechałam ponownie już z adwokatem do prokuratury. Złożyłam wniosek o ponowną sekcję zwłok, ale nie u nas we Włocławku lecz w Bydgoszczy. Do dziś nie odpowiedzieli. Nie dostałam także do dziś wglądu do akt. [ 28.02.2010]"– mówi Julita B.
Jak się dziś przekonaliśmy, adwokat, który przyjął sprawę śmierci Szymona, o skierowaniu sprawy do Słupska dowiedział się z przekazów medialnych w drodze do Gdańska.
„Zależy mi na tym, żeby osoby, które mu to zrobiły zostały ukarane. Robię to tylko dla niego... i dla innych osób, które w przyszłości mogłoby spotkać to samo...” – w tym miejscu łzy odbierają pani Julicie ostatecznie mowę
W serwisie społecznościowym Facebook pojawiły się już zapowiedzi Marszu za „Szymona”, który miałby wystartować z włocławskiego Placu Wolności. Marsz obecnie zaplanowany jest na sobotę 7 marca lecz termin może jeszcze ulec zmianie.
Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy nie odpowiedziała na nasze pytanie jakie konsekwencje groziłyby funkcjonariuszom,gdyby okazało się że przyczynili do śmierci Szymona. Rzecznik KWP w Bydgoszczy, mł. insp. Monika Chlebicz informuje:
„Policjanci biorący udział w tym zdarzeniu nie zostali zawieszeni.”
Napisz komentarz
Komentarze