Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 14:55
Reklama
Reklama

Pracował za granicą, a firmie z Włocławka zlecił remont domu. Sprawa trafiła do sądu... Wykonawca musi zapłacić 122 000 zł

Podziel się
Oceń

Pracował za granicą, a firmie z Włocławka zlecił remont domu. Sprawa trafiła do sądu...  Wykonawca musi zapłacić 122 000 zł

Autor: fff

Wielu Polaków zmuszonych sytuacją ekonomiczną w kraju i brakiem perspektyw zdecydowało się wyjechać za granice w celach zarobkowych. Budowa domu czy też kupno nowego samochodu dla przeciętnego Polaka na etacie to niestety mrzonki.

Praca za granicą o czym przekonało się już wielu, ma swoje minusy, bo gdy już są fundusze, kto ma np. doglądać budowy domu? Pozostaje zaufać w tym względzie fachowcom i na to rozwiązanie zdecydowało się małżeństwo, które wynajęło firmę z Włocławka zajmującą się usługami remontowymi.

W 2011 roku młode małżeństwo zdecydowało się zakupić nieruchomość w złym stanie technicznym, aby dokonać niezbędnych remontów i wspólnie zamieszkać w odnowionym domu. Postanowili zacząć od dachu, wykonawce wybrali przez internet. W wakacje spotkali się na terenie nieruchomości z fachowcem, który dokonał pomiarów. Firma kosztorys przedstawiła drogą e-mailową. Panowie się dogadali i firma przystąpiła do prac. Właściciel nieruchomości wyjechał razem z małżonką do Niemiec, a efekty pracy fachowiec przedstawiał drogą elektroniczną wysyłając fotografie. Z czasem firma wykonująca dach, zaproponowała właścicielowi zamontowanie okien szczytowych za 6 600 zł, a także przekonała do wykonania remontu całości domu. Strony zawarły umowę, ale jedynie ustną mimo, że firma usługowa zarejestrowana jest jako podmiot prowadzący działalność gospodarczą. Właściciel cały czas przebywał wówczas za granicą. Małżeństwo nie postarało się o odpowiednie dokumenty w stosownych urzędach (pozwolenia na przebudowę), ale firma zgodziła się na wykonanie prac bez projektu i pozwoleń. Mężczyźni częściowo się rozliczyli. Wykonawca przystąpił do przebudowy.

Wykonawca bez projektu, na podstawie doświadczenia i umiejętności wymurował taras, na którym postawiono dodatkowe słupy. Tynki wewnętrzne skuto, położono nowe. Zerwano podłogi i wybrano ziemię wysypując w tym miejscu żwir. Wykonano podłogi i sufity, wstawiono wszystkie nowe okna i drzwi. Dokonano również wyburzeń. Do domu poprowadzono instalacje teletechniczną, wodnokanalizacyjną, elektryczną oraz instalacje CO. Na budowie pracowało 5-6 osób.

Pod koniec 2012 roku pomiędzy firmą, a zleceniodawcą doszło do konfliktu. Firma nie wysyłała swojemu klientowi żadnych faktur za zakupione materiały. Prace wstrzymano, a pracownicy opuścili teren budowy, nie chcąc naprawić posadzki oraz ścian w których właściciel dopatrzył się uchybień. Mężczyzna w związku z tym nie wypłacił firmie 10% pieniędzy wstrzymując ich wypłatę celem gwarancji. Posadzki popękały, izolacja na tarasie oraz jakość desek na podłodze była wątpliwa. Mimo to, właściciel firmy w 2014 roku wystosował pozew do Sądu Rejonowego o zapłatę zatrzymanej kwoty 10%. Sąd Rejonowy oddalił powództwo firmy.

Do nowego domu małżeństwo wprowadziło się na przełomie 2015 i 2016 roku. Wówczas ujawnili kolejne poważne uchybienia firmy. Pojawił się zapach stęchlizny - odkryto grzyb. Małżeństwo wynajęło biegłego, który orzekł, że większość materiałów, których kosztami firma obciążyła mężczyznę nie została użyta do przebudowy. Ponadto zawaleniem groził dach. Wśród innych wad wynajęty rzeczoznawca wyliczył: nadmiernie ugięte belki nośnej stropu (koszt usunięcia wady 13 017 zł), niewłaściwie dobrane materiały stropowe (koszt usunięcia wady 29 110 zł), spękania tynków (3 214 zł), niewłaściwe połączenie płyt gipsowo kartonowych w narożnikach drzwi wewnętrznych (1 258 zł), elementy konstrukcji więźby o obniżonej klasie sortowniczej drewna (1 816 zł), niewłaściwe wykonane prace dekarskie (2 700 zł), Nieprawidłowo położone płyty poddaszowe okładziny (koszt usunięcia wady 22 594 zł ), brak siatki zbrojącej posadzkę betonową i zbyt mała grubość (1 715 zł), brak właściwej dylatacji tarasu, niewłaściwe zawibrowanie (4 769 zł).

Łączna kwota, którą wpłacił właściciel domu firmie opiewała na 183 570 zł.  Pod koniec 2016 roku właściciel wystosował pismo do firmy z Włocławka z żądaniem usunięcia wszystkich wad bądź obniżenia kwoty za roboty budowlane o kwotę 122 189 zł i 55 gr, wezwano w tym piśmie do zapłaty tej kwoty na podstawie stosownych artykułów Kodeksu Cywilnego. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego. W toku postępowania właściciel wykonał całkowity demontaż i ponowny montaż warstw dachowych, posadzki, a także izolacji na parterze domu. Biegły stwierdził, że zakres szkód będzie większy ze względu na konieczność demontażu okien dachowych oraz ścianek działowych. W sprawie firma budowlana powołała się na czyn niedozwolony, którego właściciel miał się dopuścić tj. nie uzyskania stosownych zezwoleń na przebudowę. Sąd jednak uznał, że nie uzasadnia to sposobu w jaki zrealizowano umowę, a pozwany powołując się na naruszenia przepisów realizuje własny interes, a nie działa na rzecz ochrony interesu publicznego. Sam bowiem naruszył prawo nie wystawiając faktur VAT. Sąd Okręgowy we Włocławku rację całkowicie przyznał właścicielowi domu. W 2019 roku nakazał zapłacić firmie z Włocławka kwotę 122 000 zł. 

Firma zaskarżyła wyrok w całości do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Po rozpatrzeniu sprawy Sąd Apelacyjny oddalił w całości apelacje, posiłkując się opinią biegłego oraz dowodami, które nie pozostawiały wątpliwości kto ponosi odpowiedzialność za wady w budynku. Zarzut dotyczący braku pozwoleń Sąd odrzucił twierdząc, że firma nie powinna była wykonywać prac nie dysponując odpowiednią dokumentacją, a zachowanie właściciela domu nie miało wpływu na rozmiar szkody.

 

 


Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama