Nasz Czytelnik skierował do nas pytanie, czy prawdą jest, że Fabryka Fajansu ma zakończyć działalność? Włocławianin zapewnia, że tak nieoficjalnie twierdzą pracownicy tej firmy. Postanowiliśmy zweryfikować tę informację kontaktując się z właścicielką Fabryki Fajansu, Panią Ewą Szanowską. Potwierdziła doniesienia o zamknięciu firmy.
"Dokładnie nieczynna jest od 1 kwietnia. Przyczyną zamknięcia była pandemia koronawirusa. Wie Pan, potocznie mówiąc to wszystko siadło po Dniu Kobiet, po 8 marca. Wszystkie sklepy zamknięte, akcja "zostań w domu", uzdrowiska pozamykane, gdzie współpracowałam z uzdrowiskami w całej Polsce. I nagle nie miałam co robić. Zdołałam utrzymać firmę tylko do końca marca." - relacjonuje Pani Ewa Szanowska
Jak możemy przeczytać na stronie internetowej Fabryki Fajansu, firma rozpoczęła działalność 13 lipca 2002 r. Nawiązywała tradycją do produkcji włocławskiego fajansu, którego historia sięga roku 1873. Ostatnia włocławska fabryka przestała wytwarzać fajans w roku 1990. Przedsiębiorstwo Pani Ewy Szanowskiej rozpoczęło działalność 12 lat po tym wydarzeniu. Fabryka Fajansu zatrudniała kilka osób. Zainteresowało nas, co stało się z pracownikami po likwidacji zakładu. Nasuwa się przypuszczenie, że zostali bezrobotni. Właścicielka Fajansu zapewnia nas, że sytuacja była bardziej skomplikowana.
"Straciłam wszystkie zamówienia, a moje malarki i dział odlewni, w większości były na okresie ochronnym [przed emeryturą przyp. red.], więc zaproponowałam im na ten trudny okres pracę w mojej drugiej firmie, żadna nie wyraziła zgody, powiedziały, że to jest mój problem, a nie ich, one są na okresie ochronnym i ja ich nie mogę zwolnić, ani przesunąć. Przepisy są jakie są, ja to rozumiem, tylko przykro mi, że po tylu latach pracy żadna z nich nie poszła mi na rękę. Proponowałam samochód służbowy, aby mogły dojechać do drugiej pracy. Miała się ona odbywać w tych samych godzinach co w Fabryce Fajansu. Fakt, że jako pracownicy gospodarczy, ale uważam, że tutaj nie ma to znaczenia. Liczy się to, że nie chciałam nikogo zwalniać i utrzymać tę samą płacę. Zanim podjęłam decyzję o zamknięciu firmy rozmawiałam z Państwową Inspekcją Pracy i Radcą Prawnym i powiem Panu tak: mogłam je oddelegować do drugiej firmy, ale wiązało się to z ryzykiem dla mnie z tego względu, że zachowanie takiego samego wynagrodzenia z obniżeniem warunków pracy wiązało się z tym, że one w każdej chwili mogłyby mi założyć sprawę o odszkodowanie. Nie zdecydowałam się więc na to. Słyszałam za swoimi plecami "nie wyrażajcie zgody, będzie nam płaciła do emerytury" no to było niezbyt miłe. Tym bardziej, że pracowałam z nimi kilkanaście lat, to nie jest rok, ani pół." - dodaje Pani Ewa Szanowska
5 kobiet, które nie zdecydowało się na przeniesienie do drugiej firmy otrzymało 3-miesięczne wynagrodzenie skrócone do 1 miesiąca oraz odszkodowanie. 2 osoby zdecydowały się na przeniesienie do drugiej firmy. Kolejna wróci niebawem z urlopu opiekuńczego. Fabryka Fajansu we Włocławku przestaje istnieć.
Nasuwa się pytanie, czy zapewnienia rządu, że tarcza antykryzysowa ratuje przedsiębiorców ma pokrycie w rzeczywistości?
Napisz komentarz
Komentarze