Włocławskie media społecznościowe obiegł dzisiaj e-mail, który wyciekł z wewnętrznej poczty Zespołu Szkół Katolickich im. księdza Jana Długosza. Jego treść w wielu mieszkańcach naszego miasta wywołała niekryte oburzenie. Dlaczego? Autorem wiadomości jest ks. Jacek Kędzierski, dyrektor Szkoły. Jej treść dotyczy udziału nauczycieli oraz uczniów placówki w Strajku Kobiet.
"Nie godzi się, by uczniowie szkoły katolickiej dołączali do protestów propagujących zabijanie dzieci, a także wykorzystywali symbole nazistowskich hitlerjugend na swoich profilach internetowych" – czytamy w informacji
Dyrektor dodał, że dla dobra uczniów zablokowana została możliwość dodawania zdjęć na ich szkolnych mailach. Dokument wspomina także o ukaraniu uczniów, którzy w godzinach lekcyjnych będą uczestniczyć w protestach.
"Ponadto uczniowie, którzy używali szkolnych adresów mailowych do popierania zabijania nienarodzonych dzieci, co jest niezgodne z misją szkoły katolickiej oraz byli nieobecni na zajęciach z powodu protestu otrzymają negatywne uwagi (...)" - czytamy w informacji
Pan Rafał Betlejewski (artysta, dziennikarz) na swoim facebookowym profilu dodał wpis, w którym przedstawia wewnętrzną sytuację w Zespole Szkół Katolickich. Informacje czerpie od Kasi, uczennicy placówki.
"Czytajcie i udostępniajcie, bo to jest dramat: Czy dyrektor Zespołu Szkół Katolickich im. Ks. Jana Długosza we Włocławku używa administracyjnej przemocy, by odciągnąć uczennice od strajku kobiet oraz wymusza na swoich uczniach ideologiczne posłuszeństwo? Na to wygląda. Jak informuje mnie jedna z uczennic, Kasia, ksiądz dyrektor Jacek Kędzierski wystosował do uczniów wiadomość, w której powołując się na wewnątrzszkolny system oceniania i statut, którego nikt z uczniów nie widział, zakazuje im wspierania strajku kobiet, oraz wymusza na nich identyfikację z katolicką ideologią. W ten sposób, jak pisze Kasia, łamie podstawowe prawa człowieka zapisane w konstytucji odbierając uczniom prawo do wolności słowa, oraz karze za angażowanie się w społeczną aktywność. Żąda przy tym, by uczniowie wykazywali „chrześcijańskie poglądy”. Poglądy zgodne z linią jego partii, można powiedzieć. Jak informuje Kasia, szkoła jest w zasadzie "publiczna" ale należy pod diecezję, więc od strony formalnej jest firmą podlegającą pod kuratorium oświaty, co znaczy, że nauczyciele nie są nauczycielami tylko pracownikami fizycznymi świadczącymi bardziej korepetycje. Dyrekcja i nauczyciele niejednokrotnie usprawiedliwiali tym faktem odstępstwa od prawa oświatowego i działanie zgodne z własnym widzi mi się. Byłam świadkiem, pisze Kasia, jak Pani wicedyrektor, Sławomira Lewandowska, wystąpiła na apelu szkolnym i komentowała wyniki wyborów, twierdząc, że to przerażające, jakie lewica ma w Polsce poparcie. Mało tego, jak pisze Kasia, religia w ich szkole jest obowiązkowa, są też obowiązkowe msze święte oraz dyżury liturgiczne, choć niby szkoła jest otwarta na uczniów z różnych religii, a nie pojawienie się na takim dyżurze, czyli mszy w szkolnej kaplicy organizowanej przez klasy skutkuje wyciąganiem konsekwencji, takich jak uwagi, obniżone zachowanie itd. W szkole obowiązują mundurki i pełen ideologiczny konformizm, nikt nie powinien wychylać się przed szereg oraz nie powinien mieć własnego zdania, chyba, że wyraża ono „chrześcijańskie poglądy”. W związku z tą atmosferą katolickiej przemocy lepsi nauczyciele rezygnują, a zostają tylko zagorzali katolicy, którym odpowiada to, co się dzieje. Co Wy na to? Może ktoś we Włocławku powinien zainteresować się szkołą imienia Długosza i dydaktycznymi pomysłami dyrektora Kędzierskiego? Nie mówię, że pisowskie kuratorium oświaty, ale może lokalne media?" - czytamy we wpisie
Podobne niepokojące informacje płyną z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Tamtejsza uczelnia również utrudnia studentom udział w protestach.
Żadna szkoła nie powinna wpływać na poglądy uczniów. Placówki edukacyjne wywierające naciski ideologiczne tak naprawdę szkodzą swoim podopiecznym. Zwłaszcza ludzie młodzi, których poglądy dopiero się kształtują powinni mieć wolną drogę do kreowania swoich poglądów, a nie mieć je z góry narzucone, jako prawdy objawione. Konsekwentne wpajanie dzieciom i młodzieży konkretnego obrazu otaczającej jej rzeczywistości, bez możliwości dyskusji, czy prowadzenia własnego procesu poznawczego może przynieść opłakane skutki.
Napisz komentarz
Komentarze