Budowa ciągu pieszo – rowerowego pod torami przy ulicy Radosnej powoli dobiega końca. Niestety wykonawca, przedsiębiorstwo Want, napotkał na niespodziewany problem. Sprawa dotyczy ogrodzenia, które uniemożliwia mieszkańcom Zazamcza przechodzenie. Już pod koniec stycznia, kiedy ustawiono same słupki, bez łączących je metalowej siatki, część z nich zostało szybko poprzewracanych i powyłamywanych. Pracownicy ponownie ustawili słupki i połączyli je siatką. Pod koniec ubiegłego tygodnia skontaktował się z nami włocławianin, który był oburzony faktem, że ogrodzenie znów zostało zniszczone.
"Zobaczcie jak rozwalili ogrodzenie na Zazamczu, za kościołem św. Józefa. Nic nie uszanują. Stare nawyki przechodzenia przez tory dają się we znaki." - napisał Czytelnik
Na zdjęciach załączonych do wiadomości widać, że ogrodzenie zostało przewrócone dokładnie w tym samym miejscu, w którym pod koniec stycznia powyłamywano słupki. Skontaktowaliśmy się z przedstawicielem firmy Want, by dowiedzieć się, czy akt wandalizmu został zgłoszony policji.
"Te incydenty oczywiście zgłaszamy na policję, inaczej nie da się z tym walczyć. Wydaje mi się, że ten problem trzeba nagłośnić, bo robienie tej samej rzeczy 1000 razy jest dla nas bardzo kosztowne. Takie niszczenie ogrodzenia jest bardzo nieodpowiedzialne, ono ma służyć do tego, żeby ludzie nie przechodzili przez tory w miejscach do tego niewyznaczonych. Z tego co udało nam się zaobserwować, to głównie młodzież niszczy to ogrodzenie, ale nikogo na gorącym uczynku nie dało się złapać." - informuje Karol Narloch, prezes Want sp. z o.o.
Byliśmy dziś na osiedlu Zazamcze. Większość zniszczeń została już naprawiona, choć jeden słupek pozostaje wygięty. Wygląda na to, że trzeba wykonawca, a później Urząd Miasta będzie musiał przedsięwziąć jakieś środki, które utrudnią, bądź uniemożliwią niszczenie ogrodzenia. W przeciwnym razie sytuacja będzie się powtarzać generując kolejne koszty. Zadanie może być niełatwe, ponieważ ogrodzenie ciągnie się daleko w głąb lasu.
Napisz komentarz
Komentarze