Toczące się rozmowy między pracownikami służby zdrowia a władzami nie przynoszą spodziewanego rezultatu. Pieniędzy wciąż brak, wobec czego ratownicy w wielu miastach masowo idą na zwolnienia chorobowe. Sytuacja dotyczy również naszego miasta. Dziś jedynie dwie z dziewięciu karetek mają obsady.
"Z dziewięciu zespołów, którymi zarządzamy wyjechały dwa. Pamiętajmy, że to nie my dysponujemy karetkami, tylko dyspozytornia w Bydgoszczy. My jeździmy dla konsorcjum i dyspozytorni w Bydgoszczy, jesteśmy podwykonawcami, więc nie my ustalamy gdzie jeździmy. Natomiast od dwóch dni mamy masowe zwolnienia L4 ratowników, również tych, którzy podjęli rozmowy i negocjacje odnośnie wartości kontraktów, wyceny świadczeń. Do tego dołączyli również ludzie z transportu, z SOR, więc całe środowisko ratowników podjęło taki protest. Troszeczkę jestem rozczarowana, że z jednej strony prowadzimy rozmowy, a z drugiej w taki sposób traktujemy ratownictwo, ratowanie pacjentów. Trochę mi się to kłóci. Przy czym rozumiem wzburzenie środowiska i jego oczekiwania. Co jest ważne, sytuacja jaką mamy we Włocławku i powiecie jest związana z ogólnopolskim protestem, całą tą sytuacją związaną z wynagrodzeniami w ochronie zdrowia. Faktem jest, że dziś wyjechały dwa zespoły, SOR działa bez problemu." - powiedziała Karolina Welka, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku
Bez załóg pozostają karetki w Kowalu, Brześciu Kujawskim, Izbicy Kujawskiej i Chodczu. Nie wiadomo jak długo potrwa jeszcze strajk. Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że środki na podwyżki się znajdą, jednak placówki medyczne nie otrzymały żadnych konkretnych informacji.
Napisz komentarz
Komentarze